Pielęgnacja z La Roche-Posay

Miesiąc pielęgnacji na blogu jeszcze się nie skończył, a ja dalej dla was testuję. Na blogu pojawi się jeszcze wiele wartościowych informacji dotyczących pielęgnacji skóry. Dziś czas na spotkanie z marką La Roche-Posay, która była jedną z pierwszych marek dermokosmetyków z jaką się spotkałam. Jesteście ciekawi?

Dobry stan skóry to coś więcej, niż po prostu ładna cera. Jak wiecie z moich poprzednich wpisów (na przykład tego, czy tego) atopowe zapalenie skóry niestety nie odpuszcza. Dla mnie, dbanie o skórę i utrzymywanie jej w dobrym zdrowiu jest kwestią jakości życia.

Kiedy na twarzy lub ciele mam stany zapalne wszystko wokół wydaje się być naprawdę dużo trudniejsze. Nie mam ochoty wychodzić z domu, zamartwiam się co jeszcze mogłabym zrobić, czego użyć, co zmienić w diecie…

 

Oprócz objawów klinicznych, które mogą być wykryte przez dermatologa, wrażliwość skóry (…) może nieść ze sobą także bardziej niebezpieczne skutki. Gorsza jakość snu, utrata pewności siebie, gorsze wyniki w szkole, czy pracy… Problemy skórne mają często negatywny wpływ na życie osób, które muszą się z nimi mierzyć. Nierzadko nie docenia się jednak powagi tych konsekwencji. Naszym zdaniem, tego rodzaju skutki należy zwalczać z taką samą determinacją, jak objawy skórne.

La Roche -Posay

Kiedyś wydawało mi się, że marki kosmetyczne przede wszystkim chcą zarobić na mojej chorobie, jednak w ostatnich latach widzę, że sprawy zdecydowanie się zmieniają. Wybór produktów na rynku jest bardzo szeroki, więc nikt nie sięgnie po coś, co raz się nie sprawdziło. Producenci stają więc na głowie wynajdując nowe składniki, technologie, zaawansowane produkty.

Do testów La Roche-Posay podeszłam tydzień temu, ale wiele kosmetyków marki znałam już wcześniej. Szczególnie lubię balsamy do ciała i produkty do demakijażu. W tym wpisie krok po kroku przeprowadzę was przez testowane przeze mnie produkty.

Jako Laboratorium Dermatologiczne La Roche-Posay jesteśmy przekonani, że uwzględnianie aspektów natury psychologicznej stanowi istotny element pozwalający zaoferować osobom z bardzo wrażliwą skórą kompleksowe, innowacyjne i skuteczne rozwiązanie ich problemów.

La Roche-Posay

Filozofią marki jest nie tylko tworzenie kosmetyków wysokiej jakości, ale również (a może przede wszystkim) poprawa jakości życia osób z chorobami skóry.

Oprócz dopasowanych i skutecznych produktów, które delikatnie działają na skórę wrażliwą, La Roche-Posay oferuje także warsztaty dla osób dotkniętych schorzeniami skórnymi. W trakcie warsztatów uczestnicy dowiadują się,  w jaki sposób na nowo zaakceptować siebie dzięki technikom makijażu korekcyjnego, a także poznają proste sposoby na poprawę jakości codziennego życia.

La Roche-Posay

Moje testy

Balsamy do ciała, które dotychczas stosowałam pochodziły z serii Toleraine, a tym razem testowałam kolekcję Lipikar, której produkty są o nieco gęstszej konsystencji. W moich testach pojawił się również krem Cicaplast, czy filtr przeciwsłoneczny Anthelios.

Żel do higieny i sanityzacji rąk

Żel do higieny i sanityzacji rąk to coś, czego każdy z nas potrzebuje szczególnie w czasach koronawirusa. Myślę, że warto korzystać z produktów, które nie niszczą naturalnej bariery ochronnej – ja ufam tym, które kupuję w aptekach, a takim kosmetykiem jest żel z La Roche-Posay.

Nie jestem fanką gliceryny, ponieważ akurat ten składnik zapycha pory mojej skóry, ale uwielbiam glicerynę w produktach do pielęgnacji dłoni. Dzięki temu skóra moich dłoni jest cały czas świetnie nawilżona.

Po oczyszczeniu rąk z zastosowaniem żelu do higieny i sanityzacji rąk rekomendujemy uzupełnienie poziomu lipidów oraz wzmocnienie bariery ochronnej skóry poprzez zastosowanie produktów do pielęgnacji takich jak np. balsam Lipikar AP+M, Lipikar Xerand, Cicaplast Baume B5 czy Cicaplast Dłonie.

La Roche-Posay

Cicaplast 

Cicaplast Dłonie

Po użyciu żelu faktycznie stosuję Cicaplast Dłonie i jestem zachwycona tym zestawem. Ten krem do rąk z dodatkiem  gliceryny i niacynamidu doskonale regeneruje skórę dłoni. Nazwa produktu Cicaplast Dłonie i Cicaplast Baume 5 nie jest przypadkowa. Szukając informacji na temat tych produktów natrafiłam na tekst wyjaśniający czym jest składnik Cica.

Do tej pory większość lekarzy dermatologów, czy kosmetologów wychwalało pod niebiosa kwas hialuronowy, czy retinol. Od kilku miesięcy na zagranicznych rynkach triumfy święci Cica, czyli Centella Asiatica.

Elle.pl

Okazuje się, że Cica jest składnikiem o boskich właściwościach. Jej pełna nazwa to Centella Asiatica i jest to… wąkrota azjatycka, inaczej nazywana tygrysim pazurem. Następny testowany przeze mnie kosmetyk stworzono właśnie w oparciu i ten składnik.

 

Cicaplast Baume 5

Produkt jest na bazie pantenolu i madekasozydu, czyli wąkroty azjatyckiej. Ten drugi składnik poznałam już wcześniej, kiedy zetknęłam się z marką A’pieu oraz jej produktem Madecassoside Cream Hydrating. Uwielbiałam ten produkt i uwielbiam również Cicaplast Baume. Madeksozyd jest całkiem ciekawym składnikiem, którego źródłem jest wąkrota azjatycka znana w naturalnej medycynie indyjskiej. Madekasozyd, czyli Cica, czyli wąkrota azjatycka tak bardzo mnie zainspirowała, że muszę podzielić się z wami jeszcze jedną informacją znalezioną na jej temat:

Do jej właściwości należy: leczenie stanów zapalnych, wspomaganie gojenia się ran i produkcję kolagenu (!), poprawę bliznowacenia, a także obniżenie ciśnienia tętniczego krwi. Znajdziemy ją w tabletkach poprawiających krążenie obwodowe i mózgowe oraz wzmacniających pamięć, a także w kosmetykach. Początkowo wąkrotkę stosowano przy leczeniu trądziku, opryszczek, pokrzywek, żylaków, obrzęków nóg, jednak badacze zwrócili również uwagę na to, jak ten zielony składnik, znany głównie w medycynie chińskiej oraz indyjskiej, radzi sobie w walce ze zmarszczkami czy szarą i zmęczoną cerą. (…) Cica zmniejsza również obrzęki pod oczami oraz stymuluje syntezę kwasu hialuronowego, dzięki czemu skóra jest nawilżona i napięta.

Elle.pl

Warto znać ten składnik i poszukiwać go w produktach do pielęgnacji twarzy i całego ciała, szczególnie, gdy ma się skórę atopową. Z pewnością jeszcze będę o nim mówić i przygotuję dla was listę produktów, w których się znajduje.

Roślina ta miała bardzo szerokie spektrum zastosowań, m.in. w leczeniu egzemy, bielactwa, łuszczycy, anemii, syfilisu, nadciśnienia. (…) Działanie tych związków na skórę zostało potwierdzone badaniami naukowymi. Kosmetyki zawierające w składzie wymienione glikozydy są idealnym rozwiązaniem dla skóry podrażnionej, uszkodzonej, a także starzejącej się i z cellulitem.

biotechnologia.pl

Balsam ma bardzo ładny, delikatny zapach, świetnie się rozprowadza i dobrze wchłania. Pojemność mojego produktu to 100 ml, czyli idealne opakowanie, aby wrzucić go do torebki i zabrać ze sobą, jestem z niego bardzo zadowolona!

Anthelios niewidoczny fluid SPF 50+

Promieniowanie UVA jest najbardziej szkodliwe dla skóry i jak wiesz z mojego Instagrama i Facebooka regularnie przypominam o nakładaniu filtru przeciwsłonecznego nawet w te najbardziej pochmurne dni. Promieniowanie słoneczne niestety – uszkadza DNA, przenika przez szyby, chmury, drzewa…

Promieniowanie słoneczne w wielu przypadkach powoduje nadmierne wydzielanie sebum, przetłuszczanie się skóry i powstawanie zaskórników. Mnie doskwiera to szczególnie w lecie. Nie wspomnę już o zmarszczkach, plamach starczych, przebarwieniach.

Anthelios niewidoczny fluid SPF 50+ to nie jest podkład, ani krem BB jak na początku myślałam (zmyliła mnie nazwa fluid). Jest całkowicieniewidczny na skórze, nietłusty i szybko się wchłania. To filtr przeciwsłoneczny, który zawiera antyoksydanty. Muszę przyznać, że faktycznie na mojej skórze nie pojawiają się zaskórniki, zobaczymy jak będzie dalej!

Anthelios fluid to niewidoczny na skórze fluid przeciwsłoneczny z bardzo wysoką ochroną SPF 50+. Innowacja: najwyższa odporność na wodę, piasek i pot wśród produktów Anthelios – w lekkiej konsystencji. Nietłusty i niewidoczny na skórze. Nie podrażnia, nie powoduje szczypania oczu. Do skóry wrażliwej. Bezzapachowy.

La Roche-Posay

Produkt jest faktycznie doskonale wodoodporny, zawiera polimery, nie szczypie w oczy i jest lekki. Podoba mi się jego opakowanie i zapach, mam filtr 30+ i 50+ i zdecydowanie częściej sięgam jednak po tę najwyższą ochronę przeciwsłoneczną. Jego konsystencja jest lekko lejąca, nie jest gęsty, łatwo się rozsmarowuje.

Lipikar Baume AP+M

To jeden z klasycznych produktów marki La Roche-Posay, który znam i lubię. Kupuję go zamiennie z innym ulubionym dermokosmetykiem. Jest regularnym gościem w moim rytuale pielęgnacji ciała i tak po prostu – mogę zagwarantować, że będziecie z niego zadowoleni.

Jest przeciw swędzeniu, przeciw suchości skóry, może być stosowany od pierwszych lat życia. Formuła tego produktu jest kompletnie bezzapachowa, a jego konsystencję określiłabym jako kremową, gęstą, ale nietłustą. Zawiera słynną wodę termalną La Roche-Posay i microresyl – nowy składnik aktywny, który ogranicza żywotność szkodliwych bakterii znajdujących się na powierzchni naszej skóry.

Ten produkt jest świetny i regularnie do niego wracam. Natłuszcza, koi i uzupełnia lipidy, zawiera również Aqua Posae – opatentowany składnik aktywny, który determinuje atopię i przywraca skórze równowagę. Faktycznie działa, więc mogę go szczerze polecić!

Lipikar syndet AP+ krem myjący

Bardzo czekałam na ten produkt i bardzo chciałam go sprawdzić na własnej skórze. Stosowałam już wcześniej syndety do mycia twarzy i demakijażu, więc zastanawiałam się, czy i ten spełni moje oczekiwania.

Spełnił! Osobiście używam go tylko do mycia twarzy (jako drugi krok pielęgnacji, po tłustym balsamie), ale produkt jest przeznaczony do całego ciała. Świetnie zmywa makijaż, nie szczypie w oczy, a na umycie całej twarzy, szyi i dekoltu wystarczy zaledwie pół pompki. Jednym słowem – jest superwydajny.

Czym w ogóle jest syndet? To takie mydło bez mydła, czyli po prostu preparat myjący, który produkowany jest z różnych składników syntetycznych pozwalających zachować odpowiednie pH skóry. Może być stosowany nawet do pielęgnacji skóry niemowląt.

Po zastosowaniu tego kosmetyku skóra nie swędzi, nie piecze, jest nawilżona i miękka. Bardzo go polubiłam i na pewno będę do niego wracać!

Toleraine Teint Kojący Podkład Korygujący

Ostatnim produktem, który testuję jest korygujący podkład do twarzy Toleraine Teint. Opakowanie mojego produktu jest nieco inne niż na stronie internetowej, ale zakładam, że została zmieniona po prostu szata graficzna. Mój kolor to 13 i jest idealny.

Zapraszam was na Instastories, na którym regularnie będę informowała was o swojej opinii na temat tego kosmetyku, ponieważ testuję go dopiero trzy dni! Póki co mogę uczciwie powiedzieć, że świetnie się rozprowadza i dobrze trzyma. Moja skóra jest ekstremalnie sucha, ale kiedy nałożę ten podkład nie czuję napięcia skóry. Można budować jego krycie, a ja nakładam go rozłożystym pędzlem, dzięki czemu wygląda naprawdę dobrze – jak druga skóra. Przypuszczam, że nakładany beauty blenderem może zagwarantować mocne krycie (ale jeszcze tego nie sprawdziłam).

Produkt nie ma zapachu, posiada filtr przeciwsłoneczny i zawiera neurosensynę, która koi skórę i zmniejsza ryzyko podrażnień. Neurosensyna została zastosowana po raz pierwszy w płynnym podkładzie. Podoba mi się, że kosmetyk do makijażu ma właściwości pielęgnacyjne.

To tyle! Cały czas testuję opisane tutaj produkty i będę aktualizować wpis na bieżąco. Za tydzień czeka na nas kolejny wpis dotyczący pielęgnacji skóry. Jestem bardzo ciekawa jeszcze jednego produktu marki La Roche-Posay, a mianowicie Serum Hyalu B5 z kwasem hialuronowym. Ale na test tego produktu jeszcze kiedyś przyjdzie czas!