New York, New York! Tak śpiewał Frank Sinatra – dziecko włoskich imigrantów, zdobywca Oskara… Jego życie to słynny American Dream, którego wszyscy pragną. Taka właśnie jest Ameryka. Składa się w większości z Europejczyków, dla których rodzimy kontynent okazał się niewystarczający.
Zapraszam moimi śladami na… trzy dni w Nowym Jorku!
Od czego zacząć?
Swoją pierwszą podróż do Ameryki warto rozpocząć właśnie tutaj. Lądowanie w Nowym Jorku to sama przyjemność. Lot jest krótki w porównaniu do lotu na zachodnie wybrzeże i dość tani (bilety można kupić już od kilkuset złotych). Nowy Jork to miasto wietrzne i chłodne, co można odczuć szczególnie, gdy podróżuje się poza sezonem wakacyjnym.
Na tytułowym zdjęciu znajduje się panorama miasta widoczna z promu, który jest bezpłatny i przepływa zaraz obok Statuy Wolności – nie zatrzymując się na wyspie. Prom nazywa się The Staten Island Ferry i płynie do New Jersey. Dwieście metrów dalej znajduje się ogromna kolejka, po zakup drogich biletów na płatny prom dla niezorientowanych turystów.
Central Park, w którym biegają gwiazdy każdej amerykańskiej superprodukcji, jest ogromny. Roztacza się z niego widok na centrum i można spacerować tam godzinami. Prowadzi do słynnej Piątej Alei, skąd jest już niedaleko na Times Square.
Ten ogromny plac jest niczym Las Vegas w samym sercu Nowego Jorku. To niezwykle intensywne kolory, światła i głośna muzyka.
Komunikacja czy spacer?
Żółte taksówki – symbol miasta, są obecne dosłownie wszędzie. Ich popularność wzrasta, pomimo iż są stosunkowo drogie. Jednym z najbardziej popularnych środków komunikacji w Stanach jest wynaleziony na drugim wybrzeżu Uber. Koszty takiego przemieszczania się zależą od wybranej taryfy oraz aktualnego natężenia ruchu. Jeśli podróżujemy poza godzinami szczytu dzieląc swój przejazd z zabieranymi po drodze pasażerami, to za pięciokilometrowy odcinek możemy zapłacić zaledwie 3 dolary. Wybierając opcję UberX za tę samą odległość w godzinach szczytu zapłacimy 15 lub nawet 20 dolarów.
Empire State Building to kolejny obowiązkowy punkt na mapie Nowego Jorku. Ma 102 piętra, a z góry roztacza się widok zapierający dech w piersiach. To jedyne miejsce, w którym trzeba zapłacić za bilet, znaczna większość jest wystarczająco atrakcyjna bez wydawania pieniędzy. Całe miasto można zwiedzić spacerem, jeśli wybierze się dobre miejsce na nocleg. Najlepiej zatrzymać się w okolicach Upper East Side.
Sex and the City!
Mieszkanie Carrie Bradshaw z Seksu w Wielkim Mieście naprawdę trudno znaleźć. To zupełnie nie rzucająca się w oczy przestrzeń (no, może poza plakatem w oknie widocznym na zdjęciu), a sąsiedzi bardzo jasno dają do zrozumienia, że nie lubią turystów. Pan, który mieszka w tej samej kamienicy powiedział, że ja jestem tu tylko raz, a on musi tu spędzić całe życie…
Cóż… mimo wszystko, na własne ryzyko i z odwagą zapozowałam do zdjęcia.
A w międzyczasie…
Jest jeszcze parę miejsc w Nowym Jorku, które warto zobaczyć. Zwiedzić słynną 5th Avenue i podziwiać piękne witryny ze Śniadania u Tiffany’ego, pospacerować po dzielnicy Soho, Brooklyn Bridge, a także zobaczyć pomnik pamięci i muzeum ofiar 11 września – 911Memorial.
…i co dalej?
Z Nowego Jorku do stolicy Stanów Zjednoczonych można łatwo i szybko dostać się pociągiem o nazwie Amtrak. Są to przestronne, komfortowe koleje i autobusy łączące całe wschodnie wybrzeże. Przejechanie go tam i z powrotem może kosztować zaledwie 40$!
Waszyngton, lub inaczej Dystrykt Kolumbii (D.C.) to piękne i monumentalne miasto. Kapitol i otaczające go ogrody można zobaczyć bezpłatnie, z przewodnikiem. Obowiązkowo, w granicy spaceru znajduje się Smithsonian Institue, Biały Dom oraz Mauzoleum Abrahama Lincolna.
Stan Virginia ze stolicą w Richmond, to rzut beretem z Waszyngtonu, około dwie godziny jazdy Amtrakiem. Warto wybrać się tam aby zobaczyć plaże w Virginia Beach, zatokę Norfolk lub niedalekie historyczne miasteczka. Mieszkający tutaj Amerykanie spędzają każdą wolną chwilę korzystając z zieleni, uroków gór i innych pięknych miejsc. Warto wspomnieć o niezwykle wysokiej wilgotności powietrza, która dochodzi nawet do 98 procent.
Tyle wrażeń, a to dopiero pierwsze pare dni! Obiecuje więcej, w końcu przed nami Los Angeles i… Vegas Baby!!!!