Historia lubi się powtarzać, więc w tym roku ponownie postanowiłam zwiedzić Los Angeles. W Polsce złota piękna jesień a tutaj… Klimat tego miasta, jak i całej Kaliforni, niezwykle mi odpowiada. Szczególnym sentymentem darzę Pacyfik i plaże, które są jednymi z najpiękniejszych na świecie.
O Mieście Aniołów pisałam już w zeszłym roku, a nawet było mi dane mieszkać tutaj przez ponad miesiąc, gdy uczyłam się w prestiżowej Cinema Make-up School.
Miasto zazwyczaj kojarzy się z przemysłem filmowym, celebrytami, muzeami i Aleją Gwiazd, wielu ludzi zapomina o plażach, oceanie czy górach otaczających LA.
Wiele mówi się dziś o ekologii, a jednak smog wciąż trawi największe miasta świata. W Los Angeles mimo gorącego klimatu, słońce nie wychodzi zza chmur do godziny 11. Jest tutaj największy smog fotochemiczny na świecie.
Smog powodują przede wszystkim kurz i piach wzbijające się z dziewięcio pasmowych autostrad. Takie powietrze źle wpływa również na skórę, więc ja nie nakładałam makijażu, używałam tylko kremów z filtrem, pamiętając, że negatywne promieniowanie przebija również przez chmury.
Ale cóż, itak kocham Los Angeles. Za co? Przede wszystkim za Ocean i Venice.
Pacyfik charakteryzuje się niezwykle ciepłą wodą. Miasto dba o plaże jak i o całe wybrzeże, które są bardzo czyste. Kalifornia jest trochę zwariowana na punkcie ekologii i to nie tylko tych aspektów dotyczących bezpośrednio natury.
Mimo, że w tym miejscu, ze względu na przemysł filmowy, kosmetyki sprzedają się jak świeże bułeczki, zaryzykowano i przegłosowano ustawę, która od roku 2020 zakazuje sprzedaży kosmetyków testowanych na zwierzętach.
Słabe jest to, że firmy chwalące się, że nie testują na zwierzętach dają swoje kosmetyki do testowania innym, sowicie wynagradzanym partnerom biznesowym i w ten sposób koło się zamyka.
Jak możemy pomóc, aby móc jeszcze długo cieszyć się oceanem?
Kupować kosmetyki w szklanych lub drewnianych opakowaniach (tutaj muszę zaznaczyć, że wiele polskich marek ceni sobie taką praktykę, na przykład Paese – szklane opakowania kosmetyków do pielęgnacji), nie brać próbek i nie zamawiać online (to dodatkowe sterty plastiku i innych szkodliwych materiałów).
Będąc ponownie w LA nie mogłam pominąć mojej mekki – pierwszego na świecie studia makijażu Maxa Factora, o którym pisałam niedawno obszerny artykuł dla Fashion Biznes i który okazał się jednym z najchętniej czytanych tekstów.
Czy Max dbał o środowisko, czy był oszczędny, wyznawał ideę recyklingu? Kiedy zadaję sobie te pytania od razu przypomina mi się anegdota, jak Max Factor osobiście zbierał rozsypane szpilki z podłogi swojej pracowni. Pod maszynami do szycia i pod nogami szwaczek, które zajmowały się tworzeniem tresek uzbierał ilość wystarczającą na następnych kilka dni pracy.
Ah, ile tutaj było (i jest) Polaków w przemyśle filmowym! Bracia Warner pochodzący z Mazowsza, w 1923 roku założyli wytwórnię filmową, która obecnie jest jedną z największych na świecie.
Jeśli będziecie mieli okazję być w Los Angeles, polecam, tutaj naprawdę można poczuć klimat Old Hollywood.
Jak myślicie, spodobałoby się wam w Los Angeles? ☺️
[contact-form][contact-field label=”Podpis” type=”name” required=”true” /][contact-field label=”E-mail” type=”email” required=”true” /][contact-field label=”Witryna internetowa” type=”url” /][contact-field label=”Wiadomość” type=”textarea” /][/contact-form]